Rozdział 11
Nowe zadanie
Nie, to nie możliwe. Harry właśnie przeglądał się
swojej twarzy. Poza tym, że urósł kilka cali, jego twarz nie zmieniła się
praktycznie wcale.
- Myślę, że za długo byłeś pod wpływem zaklęcia adopcyjnego.
Możliwe, że nigdy nie odzyskasz „swojej” twarzy.
- Dobra, pomyślimy nad tym później, czas na zebranie.
- Masz rację. Na razie nie będziemy cię uśmiercać – machnął
różdżką po to by wepchnąć fałszywego Pottera z powrotem do celi i oboje wyszli
z gabinetu.
***
W tym samym czasie, w Kwaterze Głównej trwało właśnie
zebranie.
- Dumbledore, co dalej? Nie ma go już tydzień. A co, jeżeli
znaleźli go Śmierciożercy. Może już leży gdzieś w rowie…
- Lupin, nie dramatyzuj. Czarny Pan, gdyby nawet zabił
chłopaka, to by się tym szczycił, ale go nie ma. Nakazał wszystkim go szukać. –
W tym momencie jego lewe ramię zaczęło piec.
Dumbledore, widząc to, skinął głową, aby Snape się oddalił.
Wziął eliksiry, założył szatę śmierciożercy i deportował się przed Dwór
Czarnego Pana.
***
Po zebraniu dwaj mężczyźni udali się w stronę gabinetu. Gdy
tylko weszli do środka, Harry zdjął maskę i rzucił ją gdzieś w kąt. Rozsiadł
się wygodnie na fotelu nie przejmując się morderczym wzrokiem Lorda, gdy
położył nogi na stoliku.
- Chyba wiem, w czym jest problem. Twoja matka była
metamorfomagiem.
- Nie myślisz, że…
- Tak.
- Ale ja nawet nie wiem, jak się zmieniać!
- Nie wydzieraj się i zabieraj nogi ze stolika. Na szczęście
ja wiem. Musisz po prostu skupić się na danej części ciała i wyobrazić sobie,
jak chcesz, by wyglądała.
Harry bez zbędnych ceregieli wstał i pomyślał, że chce
zielone włosy. Podniósł wyczarowane wcześniej lusterko i z zadowoleniem
stwierdził, że mają dokładnie taki kolor, jaki chciał.
- A jednak.
- No, skoro już się wszystko wyjaśniło, to ja spadam.
- Nie tak szybko. To nie wszystko. Mam dla ciebie zadanie.
- Ale…
- Sprawa dotyczy twojej matki i Syriusza. – na dźwięk
imienia ojca chrzestnego wbił w niego wzrok i poruszył się niespokojnie.
- O co chodzi?
Riddle bez pośpiechu usiadł za biurkiem i wyciągnął plik
kartek, które rzucił na blat.
- Musisz zdobyć księgę wskrzeszenia…
***
Wysoki czarnowłosy młodzieniec przechadzał się po lesie
pełnym mroku i tajemniczości. Wydawał się nie przejmować niebezpieczeństwem
czyhającym wokół. Harry był zamyślony. Właśnie dostał swoje pierwsze zadanie,
od którego zależy czyjeś życie. Nie mógł uwierzyć, że już niedługo znowu spotka
Syriusza. Tyle wypłakanych łez, tyle godzin spędzonych na obwinianiu się. I teraz
będzie mógł go odzyskać! Nic nie mógł poradzić na lekki uśmiech, który pojawił
się na jego twarzy. Została jeszcze ona, jego matka. W końcu ją pozna! Od czasu
szczerej rozmowy z Tomem, zastanawiał się, jaka jest. Podczas pobytu znalazł
album, w którym znajdowały się zdjęcia urodziwej kobiety oraz młodego Toma.
Oboje uśmiechnięci, on z radosnymi iskierkami w oczach, ona z lekko
zaokrąglonym brzuszkiem. Widać, że oboje są szczęśliwi.
Harry postanowił się przebiec, więc zmienił swój strój na
coś wygodniejszego i zaczął truchtać. Po minucie biegł już z maksymalną
prędkością. Jego wyostrzony zmysł wzroku wychwycił w około trzymetrowy klif. Z
nową energią skręcił w tamtym kierunku, by po chwili nad przepaścią zmienić się
w majestatycznego jastrzębia. Ptak wzbił się nad korony drzew, by jego oczom
ukazał się wspaniały zachód słońca. Harry przysiadł na najwyższym drzewie, by
kontynuować swoje przemyślenia.
***
Kiedy spojrzał na zegarek, ten wskazywał jedenastą w nocy.
Jego głowę zaprzątnęły wspomnienia, co robił o tej godzinie w tamte wakacje.
Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu na te wspomnienia. W ułamku sekundy podjął
decyzję. Zniknął w ciemnej chmurce, by pojawić się w nowiutkim Lamborgini,
wygranym w ostatnich wyścigach. Gdy drzwi do garażu otworzyły się, wyjechał na
ulicę z piskiem opon. Po chwili na liczniku miał 160 km/h. wreszcie czuł się we
własnym żywiole. W pełni panował nad pojazdem, gdy metodą driftu skręcił w
lewo. Wykręcił numer do Diabła, gdy stanął na czerwonym(nie, żeby przestrzegał
przepisów).
- Za 5 minut przed domem.
Nie czekając na odpowiedź, rozłączył się i ruszył
zostawiając za sobą kłęby kurzu i zdezorientowanych kierowców, gdy tylko
zapaliło się zielone. Przed misterną bramą stał blondwłosy młodzieniec, ubrany
w szarą koszulę oraz dopasowane do niej czarne spodnie. Oczywiście, wszystko
układało się idealnie na wysportowanym ciele przystojniaka. Bez wahania Harry
zgarnął chłopaka i ruszył prosto do klubu. Podróż minęła im na rozmowie. Harry
opowiedział Draco o nowoodkrytych faktach. Blondyn z niemałym szokiem przyjął fakt o
rodzicach Harry’ego.
Harry zaparkował za klubem. Ze środka było słychać głośne
dudnienie. Na zewnątrz czekało około dwudziestu osób. Młodzieńcy skierowali się
na początek kolejki, by przywitać się z dwoma ochroniarzami pilnującymi
porządku.
- Siemka chłopaki, wpuścicie nas?
- Cześć stary, jasne, szef się ucieszy.
Nim się obejrzeli, szli już ciemnym korytarzem w stronę
grającej muzyki. W wielkim pomieszczeniu przebywała masa ludzi. Niektórzy okupowali
bar, inni tańczyli, po prostu dobrze się bawili. Harry wraz z Draco skierował
się w stronę schodów po drugiej stronie pomieszczenia. Pilnujący tam ochroniarze
z uśmiechem powitała przybyszów, po czym bez zbędnych formalności przepuścili
ich. Czarnowłosy po dwa stopnie wspinał się na górę, szczerząc się jak wariat,
po czym zmienił się w pająka(kto by tam patrzył, że osiągał prawie trzy stopy).
Nic niespodziewający się mężczyzna zadowolony z udanej akcji popijał drinka. Przydałoby
się wspomnieć, że jego największym lękiem były właśnie pająki. A że kanapa, na
której siedział stała tyłem do drzwi, nie zorientował się jeszcze, że nie jest
już sam w pomieszczeniu. Po chwili poczuł, jak coś wspina mu się po plecach. Gdy
tylko zobaczył włochatą nogę na swoim ramieniu, jego reakcja była
natychmiastowa. Niemal wyskoczył z zajmowanego siedzenia piszcząc jak kobieta. Z
przerażeniem spoglądał na ogromną bestię, która nic sobie z tego nie robiąc,
usadowiła się na skórzanej kanapie. Mężczyzna dziękował w duchu za zamontowanie
szyb i ścian dźwiękoszczelnych. Jego oczy rozszerzyły się, gdy spoglądał na
pająka, który na jego oczach zaczął się zniekształcać. Po chwili przerażenie
zmieniło się w wzburzenie a potem w złość. Na miejscu włochatego pająka
siedział czarnowłosy młodzieniec, który nic nie robiąc z oburzonej miny swojego
towarzysza opętańczo chichotał. W takiej pozycji zastał ich Draco.
- Harry, ty idioto, ty…( w tym
momencie padły epitety, które nie są przeznaczone dla uszu niepełnoletnich, ponieważ
powodują zgorszenie), co ty sobie wyobrażasz. Przecież wiesz, co robię, gdy
widzę choćby najmniejszego pająka.- reszta została zagłuszona przez śmiech
blondyna.
- Z czego rżysz tą mordę?
- Harry, zostawić cię na chwilę
samego. Wujek, nie złość się, po prostu się stęsknił chłopak. Nie cieszysz się?
W końcu ma z czego się śmiać. Twoja mina była epicka.
Podczas przemówienia blondyna
czuły słuch wychwycił ważną w jego mniemaniu informację
- W końcu? – mężczyzna, którego
nazwano Wujkiem trochę uspokojony usiadł obok zielonookiego. – Opowiadaj.
Chcąc, nie chcąc Harry opowiedział
o wszystkim, co wydarzyło się na wakacjach. Wiedział, że ten człowiek nikomu nic
nie powie. Ufał mu bezgranicznie. To on dał mu schronienie, gdy Vernon wyrzucił
go za drzwi mówiąc, że wyjeżdża na dwa tygodnie i ma się nie pokazywać na Privet
Drive. Gdyby jeszcze tego było mało, dotkliwie go pobił, po czym pozwolił swojemu
kochanemu synkowi „pobawić” się z nim. Nim stracił przytomność, zdążył
zadzwonić do Draco, który zawiózł go do Wujka, który poruszył niebo i ziemię,
by go uratować.
Po skończonej opowieści, jeszcze
długo rozmawiali. Podczas, gdy ci byli zajęci sobą, Draco zszedł na dół, nie
chcąc im przeszkadzać. Już po chwili został porwany do jednego ze stolików,
przy którym siedzieli jego znajomi, którzy już mu polewali. Wiedział, że nie
zapamięta tej nocy.
***
Przepraszam, że tak długo, nie bijcie!!! W końcu mam trochę czasu. Szybkość pojawienia się następnej notki zależy od was i od waszych komentarzy. Pozdrawiam
Piękne. Historia ciekawa. Bloga znalazłam dzisiaj i zakochałam się. Nie mam co do tekstu rzadnych zastrzeżeń. Już od dawna poszukuję takiej fabuły. Pozdrawiam i dużo weny.
OdpowiedzUsuńNEXT, NEXT, NEXT!
Super opowiadanie; życzę dużo weny i czekam na kolejny superr rozdział
OdpowiedzUsuńŁAŁ !! opowiadanie jest bardzo ciekawe i idealnie przypasowało mi fabułą .
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że najpierw przeczytałam wersje opowiadania na onecie (dobrze że się przeniosłaś na blogspot też nienawidzę oneta tylko niszczy ludziom nerwy :) ) i muszę stwierdzić że obecja jest znacznie lepsza , ale brakuje mi w tej wersji trochę Ravena , tam go było znacznie więcej , mam nadzieje że się niedługo pojawi ;)
Zbliżają się wakacje więc mam nadzieje że będzie duuużo weny
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały... Harry dostał swoje pierwsze zadanie, a Draco poznał prawdę...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie