niedziela, 8 czerwca 2014


Rozdział 11
Nowe zadanie

Nie, to nie możliwe. Harry właśnie przeglądał się swojej twarzy. Poza tym, że urósł kilka cali, jego twarz nie zmieniła się praktycznie wcale.

- Myślę, że za długo byłeś pod wpływem zaklęcia adopcyjnego. Możliwe, że nigdy nie odzyskasz „swojej” twarzy.

- Dobra, pomyślimy nad tym później, czas na zebranie.

- Masz rację. Na razie nie będziemy cię uśmiercać – machnął różdżką po to by wepchnąć fałszywego Pottera z powrotem do celi i oboje wyszli z gabinetu.

***

W tym samym czasie, w Kwaterze Głównej trwało właśnie zebranie.

- Dumbledore, co dalej? Nie ma go już tydzień. A co, jeżeli znaleźli go Śmierciożercy. Może już leży gdzieś w rowie…

- Lupin, nie dramatyzuj. Czarny Pan, gdyby nawet zabił chłopaka, to by się tym szczycił, ale go nie ma. Nakazał wszystkim go szukać. – W tym momencie jego lewe ramię zaczęło piec.
Dumbledore, widząc to, skinął głową, aby Snape się oddalił. Wziął eliksiry, założył szatę śmierciożercy i deportował się przed Dwór Czarnego Pana.

***

Po zebraniu dwaj mężczyźni udali się w stronę gabinetu. Gdy tylko weszli do środka, Harry zdjął maskę i rzucił ją gdzieś w kąt. Rozsiadł się wygodnie na fotelu nie przejmując się morderczym wzrokiem Lorda, gdy położył nogi na stoliku.

- Chyba wiem, w czym jest problem. Twoja matka była metamorfomagiem.

- Nie myślisz, że…

- Tak.

- Ale ja nawet nie wiem, jak się zmieniać!

- Nie wydzieraj się i zabieraj nogi ze stolika. Na szczęście ja wiem. Musisz po prostu skupić się na danej części ciała i wyobrazić sobie, jak chcesz, by wyglądała.

Harry bez zbędnych ceregieli wstał i pomyślał, że chce zielone włosy. Podniósł wyczarowane wcześniej lusterko i z zadowoleniem stwierdził, że mają dokładnie taki kolor, jaki chciał.

- A jednak.

- No, skoro już się wszystko wyjaśniło, to ja spadam.

- Nie tak szybko. To nie wszystko. Mam dla ciebie zadanie.

- Ale…

- Sprawa dotyczy twojej matki i Syriusza. – na dźwięk imienia ojca chrzestnego wbił w niego wzrok i poruszył się niespokojnie.

- O co chodzi?

Riddle bez pośpiechu usiadł za biurkiem i wyciągnął plik kartek, które rzucił na blat.

- Musisz zdobyć księgę wskrzeszenia…

***

Wysoki czarnowłosy młodzieniec przechadzał się po lesie pełnym mroku i tajemniczości. Wydawał się nie przejmować niebezpieczeństwem czyhającym wokół. Harry był zamyślony. Właśnie dostał swoje pierwsze zadanie, od którego zależy czyjeś życie. Nie mógł uwierzyć, że już niedługo znowu spotka Syriusza. Tyle wypłakanych łez, tyle godzin spędzonych na obwinianiu się. I teraz będzie mógł go odzyskać! Nic nie mógł poradzić na lekki uśmiech, który pojawił się na jego twarzy. Została jeszcze ona, jego matka. W końcu ją pozna! Od czasu szczerej rozmowy z Tomem, zastanawiał się, jaka jest. Podczas pobytu znalazł album, w którym znajdowały się zdjęcia urodziwej kobiety oraz młodego Toma. Oboje uśmiechnięci, on z radosnymi iskierkami w oczach, ona z lekko zaokrąglonym brzuszkiem. Widać, że oboje są szczęśliwi.

Harry postanowił się przebiec, więc zmienił swój strój na coś wygodniejszego i zaczął truchtać. Po minucie biegł już z maksymalną prędkością. Jego wyostrzony zmysł wzroku wychwycił w około trzymetrowy klif. Z nową energią skręcił w tamtym kierunku, by po chwili nad przepaścią zmienić się w majestatycznego jastrzębia. Ptak wzbił się nad korony drzew, by jego oczom ukazał się wspaniały zachód słońca. Harry przysiadł na najwyższym drzewie, by kontynuować swoje przemyślenia.

***

Kiedy spojrzał na zegarek, ten wskazywał jedenastą w nocy. Jego głowę zaprzątnęły wspomnienia, co robił o tej godzinie w tamte wakacje. Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu na te wspomnienia. W ułamku sekundy podjął decyzję. Zniknął w ciemnej chmurce, by pojawić się w nowiutkim Lamborgini, wygranym w ostatnich wyścigach. Gdy drzwi do garażu otworzyły się, wyjechał na ulicę z piskiem opon. Po chwili na liczniku miał 160 km/h. wreszcie czuł się we własnym żywiole. W pełni panował nad pojazdem, gdy metodą driftu skręcił w lewo. Wykręcił numer do Diabła, gdy stanął na czerwonym(nie, żeby przestrzegał przepisów).

- Za 5 minut przed domem.

Nie czekając na odpowiedź, rozłączył się i ruszył zostawiając za sobą kłęby kurzu i zdezorientowanych kierowców, gdy tylko zapaliło się zielone. Przed misterną bramą stał blondwłosy młodzieniec, ubrany w szarą koszulę oraz dopasowane do niej czarne spodnie. Oczywiście, wszystko układało się idealnie na wysportowanym ciele przystojniaka. Bez wahania Harry zgarnął chłopaka i ruszył prosto do klubu. Podróż minęła im na rozmowie. Harry opowiedział Draco o nowoodkrytych faktach.  Blondyn z niemałym szokiem przyjął fakt o rodzicach Harry’ego.

Harry zaparkował za klubem. Ze środka było słychać głośne dudnienie. Na zewnątrz czekało około dwudziestu osób. Młodzieńcy skierowali się na początek kolejki, by przywitać się z dwoma ochroniarzami pilnującymi porządku.

- Siemka chłopaki, wpuścicie nas?

- Cześć stary, jasne, szef się ucieszy.

Nim się obejrzeli, szli już ciemnym korytarzem w stronę grającej muzyki. W wielkim pomieszczeniu przebywała masa ludzi. Niektórzy okupowali bar, inni tańczyli, po prostu dobrze się bawili. Harry wraz z Draco skierował się w stronę schodów po drugiej stronie pomieszczenia. Pilnujący tam ochroniarze z uśmiechem powitała przybyszów, po czym bez zbędnych formalności przepuścili ich. Czarnowłosy po dwa stopnie wspinał się na górę, szczerząc się jak wariat, po czym zmienił się w pająka(kto by tam patrzył, że osiągał prawie trzy stopy). Nic niespodziewający się mężczyzna zadowolony z udanej akcji popijał drinka. Przydałoby się wspomnieć, że jego największym lękiem były właśnie pająki. A że kanapa, na której siedział stała tyłem do drzwi, nie zorientował się jeszcze, że nie jest już sam w pomieszczeniu. Po chwili poczuł, jak coś wspina mu się po plecach. Gdy tylko zobaczył włochatą nogę na swoim ramieniu, jego reakcja była natychmiastowa. Niemal wyskoczył z zajmowanego siedzenia piszcząc jak kobieta. Z przerażeniem spoglądał na ogromną bestię, która nic sobie z tego nie robiąc, usadowiła się na skórzanej kanapie. Mężczyzna dziękował w duchu za zamontowanie szyb i ścian dźwiękoszczelnych. Jego oczy rozszerzyły się, gdy spoglądał na pająka, który na jego oczach zaczął się zniekształcać. Po chwili przerażenie zmieniło się w wzburzenie a potem w złość. Na miejscu włochatego pająka siedział czarnowłosy młodzieniec, który nic nie robiąc z oburzonej miny swojego towarzysza opętańczo chichotał. W takiej pozycji zastał ich Draco.

- Harry, ty idioto, ty…( w tym momencie padły epitety, które nie są przeznaczone dla uszu niepełnoletnich, ponieważ powodują zgorszenie), co ty sobie wyobrażasz. Przecież wiesz, co robię, gdy widzę choćby najmniejszego pająka.- reszta została zagłuszona przez śmiech blondyna.

- Z czego rżysz tą mordę?

- Harry, zostawić cię na chwilę samego. Wujek, nie złość się, po prostu się stęsknił chłopak. Nie cieszysz się? W końcu ma z czego się śmiać. Twoja mina była epicka.

Podczas przemówienia blondyna czuły słuch wychwycił ważną w jego mniemaniu informację

- W końcu? – mężczyzna, którego nazwano Wujkiem trochę uspokojony usiadł obok zielonookiego. – Opowiadaj.

Chcąc, nie chcąc Harry opowiedział o wszystkim, co wydarzyło się na wakacjach. Wiedział, że ten człowiek nikomu nic nie powie. Ufał mu bezgranicznie. To on dał mu schronienie, gdy Vernon wyrzucił go za drzwi mówiąc, że wyjeżdża na dwa tygodnie i ma się nie pokazywać na Privet Drive. Gdyby jeszcze tego było mało, dotkliwie go pobił, po czym pozwolił swojemu kochanemu synkowi „pobawić” się z nim. Nim stracił przytomność, zdążył zadzwonić do Draco, który zawiózł go do Wujka, który poruszył niebo i ziemię, by go uratować.


Po skończonej opowieści, jeszcze długo rozmawiali. Podczas, gdy ci byli zajęci sobą, Draco zszedł na dół, nie chcąc im przeszkadzać. Już po chwili został porwany do jednego ze stolików, przy którym siedzieli jego znajomi, którzy już mu polewali. Wiedział, że nie zapamięta tej nocy.


***
Przepraszam, że tak długo, nie bijcie!!! W końcu mam trochę czasu. Szybkość pojawienia się następnej notki zależy od was i od waszych komentarzy. Pozdrawiam

4 komentarze:

  1. Piękne. Historia ciekawa. Bloga znalazłam dzisiaj i zakochałam się. Nie mam co do tekstu rzadnych zastrzeżeń. Już od dawna poszukuję takiej fabuły. Pozdrawiam i dużo weny.
    NEXT, NEXT, NEXT!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie; życzę dużo weny i czekam na kolejny superr rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. ŁAŁ !! opowiadanie jest bardzo ciekawe i idealnie przypasowało mi fabułą .
    Muszę przyznać że najpierw przeczytałam wersje opowiadania na onecie (dobrze że się przeniosłaś na blogspot też nienawidzę oneta tylko niszczy ludziom nerwy :) ) i muszę stwierdzić że obecja jest znacznie lepsza , ale brakuje mi w tej wersji trochę Ravena , tam go było znacznie więcej , mam nadzieje że się niedługo pojawi ;)
    Zbliżają się wakacje więc mam nadzieje że będzie duuużo weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    wspaniały... Harry dostał swoje pierwsze zadanie, a Draco poznał prawdę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń