Rozdział 7
Ostatnie dni w mieście wampirów
Harry leżał w łóżku
dwa tygodnie. Każdy go odwiedzał. Nauczyciele nie odstępowali go na krok. Był
osłabiony. Gdy jego przyjaciele przyszli do niego, opowiadali mu o swoim życiu.
Przy Lukasie nie mógł opanować napadów śmiechu. Dowiedział
się, że cała trójka znała się już wcześniej. Przenoszą się do Hogwartu,
ponieważ ich szkoła zostaje zamknięta przez ministerstwo. Cała trójka namówiła
rodziców, żeby się przenieśli do Anglii. Ich rodzice za bardzo nie protestowali.
Sami mieli dosyć rządów tamtego ministra.
Pewnego dnia w jadalni nie zobaczył żadnego ze swoich znajomych.
Czyżby przemiana? Wszyscy razem? To niemożliwe. A jednak. Po rozmowie ze
swoją matką chrzestną dowiedział się, że gdyby przebywał z nimi tyle samo
czasu, co oni, jego organizm by się powoli deformował. Przyzwyczajony organizm
zacząłby współżyć (przynamniej po części).
Odwiedzał ich w każdej wolnej chwili. Był z nimi tak, jak
oni. Rozśmieszał ich, opowiadał po części o swoim życiu i wysłuchiwał ich, gdy
tego potrzebowali.
Po tygodniu leżenia w łóżku, Harry już normalnie uczęszczał
na lekcje. Jego mięśnie były osłabione, więc na razie oszczędzał się na
lekcjach z Ravenem. Zaczął nadrabiać zaległości.
Po miesiącu już normalnie ćwiczył. Właśnie miał ostatnie
lekcje walki wręcz. Ostatnim stylem, którego się uczył było capoire.
Miesiąc po przemianie Harry zaczął ćwiczyć walkę bronią
białą. Na początku posługiwał się drewnianym mieczem. Na początku ciągle
lądował na ziemi, bez miecza. Raven go już nie oszczędzał. Opanował już czarną
i białą magię, nekromacką i wampirzą. Miał niezwykły dar do animagii. Mógł się
zmieniać dosłownie w każde zwierzę. Seth mu odpuścił, ponieważ jego blokada
jest tak silna, że nie powstydziłby się sam Dumbledore, potrafi przebić się
przez mur swojego nauczyciela, a rozmawiać telepatycznie mógłby cały czas, więc
Harry miał trochę więcej czasu wolnego. Nim się obejrzał, został tydzień do
powrotu do rzeczywistości.
Na ostatnich lekcjach z Ravenem, Harry posługiwał się bronią
białą tak, jakby nic innego w życiu nie robił. Właśnie trwała ostatnia lekcja.
Harry naprzeciw Ravenowi, który przyprowadził kolegów. Unik. Obrót. Trafiony.
Jeszcze pięciu i sam Raven. Po godzinie na polu walki stał wyczerpany,
poobijany Harry, kontra wypoczęty, nietknięty Raven. Walka była zacięta. Po 40
min Harry’emu udało się powalić Ravena na podłogę. Po raz pierwszy. Gdy tylko
poczuł jego krew na swoim mieczu, na sekundę zdezorientował się. Raven
oczywiście to wykorzystał. Wywrócił Harry’ego na ziemię. Zielonooki przeturlał
się i już leżał na Ravenie. Wpatrywali się nawzajem w oczy jak zahipnotyzowani.
Ostatnim razem tak patrzyli na siebie na początku szkolenia. Oczywiście,
patrzyli na siebie, ale nie prosto w oczy. Nie mogli oderwać od siebie wzroku.
Minuty się dłużyły. W końcu Raven nie wytrzymał. Złapał go za włosy i pociągnął
do siebie. Ich usta połączyły się w namiętnym, pełnym pożądania pocałunku. Po
chwili Harry niechętnie odciągnął się od Ravena, by łapczywie złapać powietrze.
Znowu chwila dezorientacji Harry’ego i już Raven był na górze. Całował go
mocno, ale i delikatnie zarazem. Uważał przy każdym pocałunku. Harry włożył
ręce w czerwone włosy, robiąc całkowity nieład na jego głowie. Zielonooki
chętnie oddawał każdy pocałunek z taką samą zachłannością.
Niestety, to, co dobre, szybko się kończy. Harry niechętnie
oderwał się od Ravena. Za pięć minut ma ostatnie lekcje z Viki. Harry miał
wracać w sobotę jeszcze przed obiadem. Podarował ukochanemu ostatni pocałunek i
pobiegł na lekcje. Raven niechętnie odprowadził go wzrokiem.
Następny dzień miał być ostatnim dniem szkolenia. Na jego
szczęście miał mieć tylko walkę bronią białą z Ravenem. Powalczyli trochę
wręcz, trochę mieczami. Przed zakończeniem zajęć, Harry pocałował namiętnie
Ravena na pożegnanie. Zaraz miał wyjeżdżać. Ich ciała zaczęły się zbliżać do
siebie. Harry wylądował na ścianie. Nie mogli się od siebie oderwać. Pożegnanie
przedłużyło się z minuty w pół godziny. Wszyscy zaczynali się niepokoić. Na
szczęście Harry spakował się dzień wcześniej. W końcu się od siebie oderwali.
- Przyjedź do mnie.
- Nie martw się, spotkamy się szybciej, niż możesz to sobie
wyobrazić.
- Co masz na myśli?
- Niedługo się przekonasz.
Takimi słowami Raven pożegnał się z Harry’m.
Zielonooki ostatni raz spojrzał na ukochanego, po czym
wyszedł z klasy. W jadalni czekała na niego reszta. Od każdego dostał jakąś
paczkę. Zmniejszył je do wielkości paczki zapałek i schował do kieszeni.
Ostatni raz pożegnał się ze wszystkimi, także z jego przyjaciółmi, obiecując,
że na wakacje jeszcze się spotkają. Wciągnął plecak na plecy i zniknął w
czarnej chmurce.
W białym salonie u Riddle’a zaczęła pojawiać się czarna
mgiełka.
Witam,
OdpowiedzUsuńno, no w końcu doszło do pocałunku między Ravenem a Harym, ciekawe co miał na myśli mówiąc, że prędzej się spotkają niż myśli...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie