Rozdział 6
Kolejny etap przemiany
W sobotę na lekcji
magii wampirzej z Viki, Harry był rozkojarzony.
- Harry, co się stało?
- Mam do ciebie prośbę. Załatwiłabyś mi jakieś przekąski i
coś do picia?
- A mogę spytać się, po co ci to? – spytała podejrzliwie
Viki
- Robię imprezę integracyjną – powiedział z niepewną nutą w
głosie
- Imprezę „integracyjną” mówisz? Skoro tak, to chyba nie
będzie problemu, ale na pewno nie chcesz nic więcej?
- Yyy, no raczej nie, ale jak chcesz to wbijaj śmiało.
- Dzięki, na pewno wpadnę i przyniosę coś mocniejszego, niż
piwo kremowe. Kogo jeszcze zapraszasz?
- Lukasa, Angel, Andy’ego, Lilianę, Rosanę, Ravena i Setha,
chociaż wątpię, by ten ostatni się zgodził.
- Skoro tak to muszę przynieść trochę więcej procentów. Jak
znam życie, to na pewno będą się zakładać, kto wypije więcej.
- Dzięki, to przyjdź do mojego pokoju przed 20.
- Spoko
Resztę zajęć ćwiczyli najprostsze zaklęcia.
Po zajęciach poszedł do reszty nauczycieli, spytać się, czy
przyjdą. Tak, jak Harry przewidywał, Seth nie ograniczał się z kąśliwymi
uwagami, natomiast Lili, Rose i Ravenowi spodobał się pomysł imprezy
„integracyjnej”.
O 20 w pokoju Harry’ego zaczęła grać muzyka i większość
gości już była.
Po pierwszych kieliszkach wszyscy się rozluźnili i zaczęli
swobodnie rozmawiać. Ktoś zaproponował grę w butelkę. Zasady były proste.
Osoba, na którą wypadło, musi wypić tyle kieliszków ognistej, ile wyrzuci oczek
w kostce. Jeżeli odmówi, to musi ściągnąć część swojej garderoby.
Zaczynał kręcić Harry. Po kilku obrotach pustej butelki
ognistej, ta zatrzymała się na Lili. Po wyrzuceniu trzech oczek, wzięła swój
kieliszek a Harry zaczął polewać. Gdy ta wypiła, zakręciła butelką. Gwint
butelki wskazał na Ravena, który chcąc, nie chcąc wypił pięć kieliszków. Tak
rozpoczęła się zabawa. Po dobrych dwóch godzinach gry, znowu kręcił Harry.
Padło na Ravena. Na jego nieszczęście, wyrzucił 6 oczek, przez co zmuszony był
wypić kolejne kieliszki ognistej. Gdy już to zrobił, zakręcił butelką, która
wskazała na Viki, która była najmniej pijana. Jednak wypiła za dużo, więc była
zmuszona do zdjęcia bluzy. Zabawa rozwijała się w najlepsze, gdy w grze zostali
tylko Harry i Raven. Reszta wymyśliła, że nie ma sensu kręcić butelką, więc
będą pić na zmianę. Po dobrej godzinie, gdy Harry niespodziewanie pokonał
Ravena, zauważył że wszyscy śpią. Nie minęła minuta, gdy już smacznie spał.
Następnego dnia obudził się z ogromnym bólem głowy. Spojrzał
na swój pokój, a raczej na to, co z niego zostało. Lili i Rose smacznie spały
na miękkim dywanie, Andy spał na wpółleżąc przy drzwiach, Lukas i Angel
przytuleni do siebie drzemali na łóżku a Viki spała na fotelu. Sam Harry spał
na niewygodnym biurku.
Wstał najciszej, jak umiał i skierował się do swojej torby,
którą zabrał od Riddle’a. wyciągnął z niej siedem fiolek z eliksirem na kaca.
Jedną z nich wziął do ust i wlał do buzi niebieski specyfik. Już po chwili,
czuł się jak nowonarodzony. Wziął w dłoń swoją różdżkę i jednym machnięciem
oblał wszystkich lodowatą wodą. Wszyscy zgodnie jęknęli i od razu tego
pożałowali, gdyż głowa dawała o sobie znać. Podszedł do każdego z osobna i wlał
im do ust eliksir. W mgnieniu oka wszyscy trzeźwo wstali. Harry jeszcze chwilę
się im przyglądał, ale po chwili się zerwał, popędził do łazienki i ubrał się
od razu w ubrania do ćwiczeń. Pędem, wyleciał z pokoju porywając jedną fiolkę
eliksiru odprowadzony śmiechem pozostałych. Była
8.05, gdy Harry wstawił się w sali treningowej, w której
ćwiczyli walkę wręcz. Raven już tam był.
- Spóźniłeś się. Za karę masz przebiegnąć 10 kółek wokół
sali.
Gdy to powiedział, machnął różdżką, a sala powiększyła się
trzykrotnie. Harry z jękiem podszedł do swojego nauczyciela, podał mu fiolkę i
zaczął biec. Raven niepewnie wziął eliksir do ust, wypił duszkiem i od razu w
głowie przestało mu szumieć a w gardle suszyć.
Harry po wykonaniu zadania, położył ręce na kolana i zaczął
głęboko oddychać, by trochę uspokoić bicie serca. Po chwili odpoczynku, wykonał
polecenie Ravena i zaczął się rozgrzewać. On sam w tym czasie wyszedł z klasy,
by po chwili wrócić odświeżony i przebrany (warto dodać, że Harry zastał Ravena
w tym samym ubraniu, które miał na sobie poprzedniej nocy). Nim Harry się
obejrzał, w sali na każdym metrze kwadratowym pojawił się materac. Na
poprzedniej lekcji omawiali sztuki walki, ale tylko teoretycznie. Po wspólnych
uzgodnieniach, sporządzili listę, jakie, kiedy i w jakiej kolejności będą się ich
uczyć. Wzięli się za walki kontaktowe. Na sam początek zaczęli kick-boxing. Raven
pokazał kilka chwytów i zaczęli trenować.
Po tygodniu wspólnej pracy Harry opanował tę formę walki,
więc wzięli się za pochodne kick-boxingu. Również w eliksirach się poprawił. Do
tej pory posiadał tylko wiedzę teoretyczną w warzeniu. Poznał różne sposoby
warzenia tych najprostszych eliksirów. Również z innych przedmiotów lepiej
sobie radził. Viki całym sercem wspierała Harry’ego.
W każdą sobotę odbywały się imprezy, co stało się tradycją.
Ostatnio pojawił się nawet Seth.
Tak właśnie mijały dni. Harry spędzał dużo czasu z nowymi
przyjaciółmi. Uwielbiał spędzać z nimi czas. Zawsze coś się działo, gdy był z
nimi. Nie musiał narzekać na nudę. Chodził również do biblioteki. To był jego
azyl, gdzie mógł się ukryć i nigdy nie wychodzić.
Po roku przebywania w mieście wampirów, Harry nabrał postury,
chociaż na trzecim etapie jeszcze jej przybędzie, jego umiejętności znacznie
wykraczały poza program Hogwartu, a i jego charakter się zmienił.
Harry bał się najbliższych tygodni. W tym czasie właśnie
miał nastąpić drugi etap przemiany.
Po trzech dniach przez cały dzień czuł się jakoś dziwnie.
Był właśnie po kolacji w swoim pokoju. Nagle poczuł tępy ból głowy. Właśnie w
tej chwili, zegarek, który dostał od Viki, zaczął mrugać czerwonym światłem. Zaczął
tracić przytomność…
Raven właśnie wracał z kolacji. Zastanawiał się, co się
stało z Harry’m. Na talerzu zostawił pół kanapki. Myślami był gdzieś
indziej. Coś jest nie tak. Stwierdzając to, zmienił kierunek i ruszył
schodami na górę, sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Już chciał pukać do
drzwi, gdy odezwał się zegarek. Momentalnie otworzył je. Harry leżał na łóżku,
miał drgawki. Podszedł do niego i złapał go za rękę.
Harry poczuł, jak ktoś łapie go za rękę. Myślał, że
zwariuje. Zaczął się rzucać. Wszystkie zęby zaczęły go boleć, jakby ktoś je
wyrywał na żywca. Słyszał, jak ktoś do niego mówi. Słowa co chwilę się urywały.
Po chwili, która ciągnęła się godzinami, poczuł, jak dwa zęby zaczynają rosnąć.
Gdy przestały się wydłużać, przestał czuć ból. Zemdlał.
Raven trzymał jego rękę. Mówił mu, że zaraz to się
skończy. Jeszcze tylko chwila. Poczuł, jak wszystkie mięśnie chłopaka się
napinają. Jego źrenice rozszerzyły się, a po chwili jego ciało opadło
bezwładnie na łóżku.
Harry obudził się z lekkim bólem głowy. Już chciał ją
podnieść, ale poczuł czyjąś rękę, która na to nie pozwoliła. Przewrócił głowę
na bok. Zaczął sobie przypominać wydarzenia z poprzedniej nocy. Ból. Ból
wszędzie. Na całym ciele. Ktoś zaciska jego rękę. Odzywa się. Czy to Raven? Był
tu przez całą noc? Ktoś wyrywa zęby. Nie, na szczęście nie. Ale zaraz. Dwa są
dłuższe. To niemożliwe. Czekaj. To możliwe. To była przemiana.
Witam,
OdpowiedzUsuńtak, impreza się udała, no jakim cudem udało się Ravenowi wyjśś zanim wszyscy się obudzili, w końcu Harry się przemienił i to Rwven był przy nim...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie