Najmocniej was przepraszam, miałam wstawić rozdział wczoraj,
ale wena postanowiła sobie ze mnie zażartować i w najgorszym momencie odmówiła
posłuszeństwa. Przepraszam za błędy, o ile takowe są, ale nie chciałam was
trzymać w niepewności i wstawiam niesprawdzony.
Lana – wszystko w swoim czasie. Nie bój się, mam
zamiar wstawić wspomnienie w najbliższych rozdziałach – jeszcze nie wiem,
kiedy.
Dagmara Biernat- miło
zaskoczył mnie twój komentarz. Cieszę się, że ci się podoba, mam nadzieję, że
się nie zawiedziesz dzisiejszym rozdziałem.
Ginger – dziękuję za
nominację, w wolnym czasie pojawi się notka w związku z tym.
Ferie i u mnie się zaczęły, więc
przewiduję, że coś napiszę.
Miłego czytania.
Rozdział 16
WTF?!!?!
- Hogsmeade?
Jego oczom ukazało się tak znajome miasteczko, że prawie
odetchnął z ulgą. Zaczął iść w stronę sklepów, cały czas wypatrując
niebezpieczeństwa. W końcu, tak naprawdę nie jest w swoim czasie.
Będąc już blisko centrum, oglądał się na ludzi. Był
cholernie ciekawy, kto wygra wojnę i jak odbije się to na społeczeństwie. Czy
żyją z przeczuciem, że w każdej chwili mogą zginąć?
To, co zaskoczyło go, to tłum ludzi idących główną ścieżką
prowadzonych przez kobietę. Większość miała na sobie mugolskie ubranie jednak
nieliczni nosili czarodziejskie szaty. Kobieta coś do nich mówiła w obcym dla
niego języku. Co tu się dzieje? Czy to… wycieczka? Grupa ominęła go nie
zwracając na niego uwagi. Lekko oszołomiony, nie wiedział, kiedy się zatrzymał,
więc ruszył dalej.
Z kamienną twarzą przemierzał tak znane mu uliczki
zauważając, że większość z nich została odbudowana na nowo. Z lekkim
rozczarowaniem spoglądał na otoczenie żałując, że zostało zmienione, ponieważ
szczerze lubił ten staroświecki klimat, te zabytkowe budynki, które przeżyły
swoje lata, ta atmosfera…
Przemierzając pozornie znajome miejsce jego uwaga została
zwrócona na wystawę w księgarni. Zaskoczenie zmieniło się w przerażenie, gdy
ujrzał tytuł książki na okładce. Tam tłustym drukiem było napisane jego
nazwisko. Lekko spanikowany wszedł do księgarni, gdy usłyszał głos Snape’a.
- Potter!!!
Nie na żarty przerażony zaczął chaotycznie rozglądać się po
pomieszczeniu, gdy w cieniu ujrzał sylwetkę znienawidzonego nauczyciela.
- 10 punktów od Gryffindoru!
Podszedł nieco bliżej uważnie stawiając stopy. Czy już do
końca życia Snape będzie go prześladował?
Już miał zacząć się tłumaczyć, kiedy ujrzał rzekomego nauczyciela.
Jego źrenice rozszerzyły się a już po chwili on sam zaczął się niekontrolowanie
śmiać. Tam, zamiast czarodzieja stał jego tekturowy odpowiednik, mówiąc, gdy
tylko ktoś wchodził do sklepu. Po chwili uspokoił się, zauważając, że nikt nie
zwrócił na niego szczególnej uwagi.
Książka, a raczej cała ich seria, którą widział na wystawie
stała na półce. Zaczął je oglądać, czytając fragmenty. Ku jego przerażeniu,
książka opowiadała o JEGO życiu! Kilka faktów nie zgadzało się z prawdą, ale to
i tak nigdy nie powinno się znaleźć w żadnej książce!!!
Gdy przeglądał już szósty tom, obok niego przeszło dwóch
chłopców.
- Jeju, ale ja bym chciał być czarodziejem!
- Nooo, a ja chciałbym spotkać Harry’ego Pottera.
- Ale by było fajnie.
Rozmowa chłopców wmieszała się z hałasem w księgarni. Jednak
tyle wystarczyło, by Harry zorientował się, gdzie dokładnie się znajduje. Świat
mugoli… odkryli nas. O cholera.
Teraz wszystko złączyło się w jedną całość. Inne domki,
wycieczki, papierowy Snape… i ta książka!
Z kamienną twarzą wziął do ręki ostatnią część i zaczął
wetować. Doszedł do ostatnich rozdziałów i zabrał się za czytanie.
- CO??? Zabiłem własnego ojca? – szybko zamknął się, gdy
stwierdził, że powiedział to głośno. Spanikowany zaczął rozglądać się wokół,
sprawdzając, czy nikt nie usłyszał jego wybuchu. Ku jego nieszczęściu, dokładnie
za nim stał chłopiec z fasolkami wszystkich smaków. Miał może z osiem lat, z
czarnymi, roztrzepanymi włoskami i niebieskimi oczkami, które wyrażały szok.
Harry widząc go musiał się lekko uśmiechnąć. Z jego szczuplutką sylwetką mógłby
być jego młodszą wersją. Jego uśmiech stał się tajemniczy, gdy przystawiał
palec do ust sygnalizując milczenie. Chłopczyk z otwartą buzią tylko pokiwał
głową.
- Daniel!!! – brunet odwrócił się na dźwięk głosu matki,
jednak, gdy odwrócił się, by pożegnać czarodzieja, tego już nie było.
***
Szedł ścieżką prowadzącą do wrzeszczącej chaty. Zastanawiał
się, czy ją też zrekonstruowali. Zastanawiał się, gdzie dokładnie się znajduje.
Powietrze było zupełnie inne niż w Anglii, ale równie dobrze mogłoby to być
spowodowane wędrówką w czasie. Było też cieplej, słońce nie miało żadnych
przeszkód, by oświetlać całe miasteczko. Powietrze było suche, za suche jak na
Anglię.
Harry obejrzał się, czy nikogo nie ma w pobliżu, po czym
rzucił na siebie zaklęcie kameleona. Po upewnieniu się, że nikt go nie zobaczy,
rzucił proste zaklęcie lokalizacji.
O kurwa, jestem na Florydzie. To jest pieprzona Ameryka.
Skonfundowany, wszedł do wrzeszczącej chaty, która tylko na
zewnątrz wyglądała podobnie. W środku było zupełnie inaczej. Tandetne podróby
mebli smętnie stały, zniechęcając do zwiedzania.
Miał mieszane uczucia. Był przerażony myślą, że mugole
poznają jego historię, jednak trochę mu ulżyło, że nie dowiedzieli się
wszystkiego. A może myślą, że to fikcja? Że to zmyślony świat, w którym
człowiek może się zatracić.
Nawet nie zorientował się, że wyszedł z chaty i skierował
się do miasta. Dobra, koniec rozmyślań, czas znaleźć pieczątkę i wracać do
siebie.
Zaczął chodzić po różnych sklepach, w poszukiwaniu
jakiejkolwiek wskazówki. Niestety, łatwiej mówić niż zrobić. Zrezygnowany,
skierował się w stronę jeziora, gdy usłyszał swoje imię. Dla niepoznaki
odwrócił się dopiero po paru sekundach. Przy kawiarni stały dwie kobiety.
Pierwsza, ubrana w letnią sukienkę i wysokie obcasy, uśmiechała się do niego.
Gdy zobaczyła, że ten na nią patrzy, pomachała do niego. Druga, białowłosa,
siedziała przy stoliku. Jej wzrok był nieobecny, skierowany gdzieś na prawo od
Harry’ego. Ubrana w zwiewną tunikę i buty na koturnie.
Niepewnie, podszedł do nich. Jego wzrok stał się czujny.
Przygotowywał się na najgorsze.
- Harry, nie wstydź się nas, ja nie gryzę, przynajmniej nie
przy ludziach. – powiedziała, mrugając oczkiem. Harry myślał, że jest szatynką,
jednak dopiero, gdy podszedł bliżej, zauważył, że ma mnóstwo warkoczyków o
najróżniejszej barwie brązu.
- Skąd mnie znasz?
- Oj Harruś, Harruś, ja wiem wszystko.
- Nie schlebiaj sobie, gdyby nie ja, nie wiedziałabyś nawet
jak wygląda a co dopiero jakiekolwiek informacje o nim.
- Oj, cicho, dlaczego wszystko psujesz!
- Tylko stwierdzam fakt.
- Jak ja ci zaraz…
- Dobra, porozmawiamy później, młody słucha.
- Ty mi się teraz młodym nie będziesz usprawiedliwiać. –
odfuknęła i odwróciła się tyłem do białowłosej. – No, Harry, a teraz konkrety.
Znajdujesz się w Orlando na Florydzie, co już pewnie zdążyłeś zauważyć. Jest
rok 2014, co oznacza, że przeniosłeś się 18 lat w przyszłość, ale to już tak na
marginesie. Wiemy, z jakiego powodu tu jesteś. Ach, Syriusz…
- Dobra, przestań paplać, bo na targ cię wyśle. Trzymaj
Harry – powiedziała, podając mu sygnet – gdy wrócisz do swoich czasów, znak
powinien się pojawić. Nie będzie piekł tak jak poprzedni. Jednak proszę cię,
nie zdejmuj go. Będzie cię chronił.
- Gdy będziesz gotowy, zacznie gadać o jakiejś tam
przepowiedni, ale na razie nie przejmuj się tym. Masz jeszcze pięć stempelków
do znalezienia. No, a teraz możemy powrócić do naszej kłótni?
- Harry, pamiętaj – powiedziała nieobecnym głosem
białowłosa. Harry dopiero teraz się jej przyjrzał. Miała niebywałe, nieco
przerażające oczy. Brak źrenicy, jedynie z złotą obwódką. Były skierowane
gdzieś w miasto. Harry wywnioskował z tego, że jest niewidoma. Jednak gdy
odezwała się, skierowała wzrok wprost na niego – nie ufaj nikomu.
***
Harry nie wiedział, co o tym myśleć. Bezmyślnie obracał na
palcu pierścień, który dostał od nieznajomej. Nawet nie wiedział, jak się
nazywały. Coś jednak kazało mu im zaufać. Nie wiedział jeszcze, co mu los
zgotował…
***
Evan siedział właśnie w gabinecie Czarnego Pana, omawiając
plany na najbliższą przyszłość. Już niedługo miał ujawnić się w czarodziejskim
świecie. Na wpół słuchał monologu Lorda. Od pamiętnej walki w Sali treningowej,
jego myśli zajmował pewien młodzieniec. Co go podkusiło, żeby próbować
pocałować Czarnego Księcia? Idiota, idiota, IDIOTA!!!
Właśnie miał wstawać z zajmowanego miejsca, kiedy poczuł
nieprzyjemne pulsowanie głowy. Jego zmysł zabójcy zareagował natychmiast.
Błyskawicznie cofnął się pod drzwi, rzucając zaklęcie kameleona. W samą porę,
ponieważ w miejscu, gdzie był przed sekundą, zaczęło pulsować zielone światło.
Impuls energii przeszedł przez cały gabinet, po czym zniknął bez śladu. Gdy już
wzrok przyzwyczaił się do otoczenia po oślepieniu, skierował się na niego. na
środku pomieszczenia, na jednym kolanie, klęczał Czarny Książe…
Rozdział genialny nie moge sie doczekać następnego
OdpowiedzUsuńMam nadzkej, że w najblizszych rozdziałach CZARNY KSIĄŻE wruci do szkoły nie moge sie doczekać zachowania Dropsa XD
Pozdro i WENY
Czytam i mam MEGA uśmiech na twarzy. :D Ach... dwie nowe postacie. Może podpowiedź kto to? Pojawią się jeszcze? Mam nadzieję. Hahaha scena ze Snapem po prostu boska, a ten mały chłopiec?! Pewnie nigdy nie zapomni tego spotkania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na więcej. :)
Super, jestem trzecia :)
OdpowiedzUsuńWreszcie rozdział! Już nie mogłam się doczekać :3
Jak zwykle - dobrze napisany.
Serio, zdziwił mnie fakt, że znalazł się w Hogsmead... Coś musi być z tym związanego... :/
Ten moment ze Snape'em mnie rozwalił.
,,Zabiłem własnego ojca?!" - lerzę. Całkiem serio :D
Biedny chłopiec. Musiał przeżyć super szok.
Floryda... Wiem, jest tam ten ogromny Park Harry'ego Potter'a. Podziwiam ludzi, że coś takiego zbudowali. Nawet atrapy budzą wspomnienia, jeśli przeczytało się książkę... :')
Czemu Harry tak szybko wrócił?! :o
Szkoda, że tak krótko, ale oczywiście rozumiem :)
P.S. Ogromnej weny!
P.S.: Extra gify! :3
love.♥
Infinity ∞
Miało być bez tego:
Usuń,,P.S.: Extra gify! :3"
Zła karta mi się otworzyła, wybacz xp
Właśnie jestem na twoim profilu pierwszy raz i powiem ci jedno; Jesteś genialna panno Riddle. Właśnie o takim blogu marzyłam. Tom jako ojciec Pottera i Harry jako Czarny Książę. Niesamowity pomysł. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji i rozdziały.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci dużo weny. Pozdrawiam twoja najwierniejsza od teraz fanka Kate! :)
Cześć!
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji na: http://timefliesfaster.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html
JEEEEJJ!!!! Jest nowy rozdział!!! Nareszcie!!! Bo już jakiś czas temu zdążyłam wszystko przeczytać jeszcze raz.. ^.^' Ale i tak pobieżnie przejrzałam ostatni rozdział przed rozpoczęciem czytania tego, żeby sobie go trochę przypomnieć.. Echh... ^.^" W każdym razie...
OdpowiedzUsuńPodoba się, podoba.. Nie zawiodłam się, zdecydowanie. :D >.< (Tak w ogóle, to dzięki za odpowiedź na mój poprzedni komentarz.. To naprawdę miłe..) A skoro jesteśmy przy tym..
PRZEPRASZAM CIĘ OGROMNIE, że dopiero teraz, wcześniej częściej tu zaglądałam, ale akurat czytałam inne blogi.. Wybacz.. Błagam..
Nie mniej, OGROOOMIEEE mi się rozdział podoba i ma nadzieję na więcej..!! ;)
Pozdrawiam serdecznie, OGROOOMUUU WEEENYYY życzę, CZASU i CHĘCI do dalszego pisania!!!
Bye~!!
~Daga ^.^'
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, zaczyna się robić coraz ciekawiej, i ten tekturowy Snape i jego tekst boskie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Hej, trochę minęło od ostatniego razu, ale zgodnie z obietnicą przeczytałam całość choć długo mi to zajęło mam nadzieję że nie masz mi tego za złe :) Początkowo trochę sceptycznie podchodziłam do początkowych rozdziałów i czułam że było wprowadzonych zbyt wiele wątków naraz w tak krótkim tekście. Jednak im dalej czytałam opowiadanie nabierało smaku choć w dalszym ciągu uważam że rozdziały są zdecydowanie zbyt krótkie. Jestem nawet ciekawa " związku" Harry'ego z Evanem choć zauważyłam że bardziej skupisz się na głównej fabule niż romansie :) Dziękuję ci raz jeszcze za skomentowanie mojego bloga i życzę Ci naprawdę dużo weny bo z nią naprawdę bywa różnie i zapraszam wkrótce na kolejny rozdział mojego opowiadania http://voldarry.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNein, nein, nein!!!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: powietrze na Florydzie nie jest suche. Tam mają baardzo gorąco i WILGOTNE powietrze.
A nawet gdyby było suche... Skąd miałby akurat wiedzieć, że to Floryda a nie np. Teksas, Kalifornia, Luizjana...?
Zresztą Nevermind...
PS.Twoje opko znalazło się tutaj:
http://przyczajona-logika.blogspot.com/2015/06/sto-osiemdziesiat-apostrofow-czyli.html?m=1
Serdecznie zapraszam xD
Karolcia
Hej kiedy rozdział 17 ?
OdpowiedzUsuń