niedziela, 1 lutego 2015

Najmocniej was przepraszam, miałam wstawić rozdział wczoraj, ale wena postanowiła sobie ze mnie zażartować i w najgorszym momencie odmówiła posłuszeństwa. Przepraszam za błędy, o ile takowe są, ale nie chciałam was trzymać w niepewności i wstawiam niesprawdzony.
Lana – wszystko w swoim czasie. Nie bój się, mam zamiar wstawić wspomnienie w najbliższych rozdziałach – jeszcze nie wiem, kiedy.
Dagmara Biernat- miło zaskoczył mnie twój komentarz. Cieszę się, że ci się podoba, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz dzisiejszym rozdziałem.
Ginger – dziękuję za nominację, w wolnym czasie pojawi się notka w związku z tym.

Ferie i u mnie się zaczęły, więc przewiduję, że coś napiszę.

Miłego czytania.


Rozdział 16
WTF?!!?!



- Hogsmeade?

Jego oczom ukazało się tak znajome miasteczko, że prawie odetchnął z ulgą. Zaczął iść w stronę sklepów, cały czas wypatrując niebezpieczeństwa. W końcu, tak naprawdę nie jest w swoim czasie.

Będąc już blisko centrum, oglądał się na ludzi. Był cholernie ciekawy, kto wygra wojnę i jak odbije się to na społeczeństwie. Czy żyją z przeczuciem, że w każdej chwili mogą zginąć?

To, co zaskoczyło go, to tłum ludzi idących główną ścieżką prowadzonych przez kobietę. Większość miała na sobie mugolskie ubranie jednak nieliczni nosili czarodziejskie szaty. Kobieta coś do nich mówiła w obcym dla niego języku. Co tu się dzieje? Czy to… wycieczka? Grupa ominęła go nie zwracając na niego uwagi. Lekko oszołomiony, nie wiedział, kiedy się zatrzymał, więc ruszył dalej.

Z kamienną twarzą przemierzał tak znane mu uliczki zauważając, że większość z nich została odbudowana na nowo. Z lekkim rozczarowaniem spoglądał na otoczenie żałując, że zostało zmienione, ponieważ szczerze lubił ten staroświecki klimat, te zabytkowe budynki, które przeżyły swoje lata, ta atmosfera…

Przemierzając pozornie znajome miejsce jego uwaga została zwrócona na wystawę w księgarni. Zaskoczenie zmieniło się w przerażenie, gdy ujrzał tytuł książki na okładce. Tam tłustym drukiem było napisane jego nazwisko. Lekko spanikowany wszedł do księgarni, gdy usłyszał głos Snape’a.

- Potter!!!

Nie na żarty przerażony zaczął chaotycznie rozglądać się po pomieszczeniu, gdy w cieniu ujrzał sylwetkę znienawidzonego nauczyciela.

- 10 punktów od Gryffindoru!

Podszedł nieco bliżej uważnie stawiając stopy. Czy już do końca życia Snape będzie go prześladował?

Już miał zacząć się tłumaczyć, kiedy ujrzał rzekomego nauczyciela. Jego źrenice rozszerzyły się a już po chwili on sam zaczął się niekontrolowanie śmiać. Tam, zamiast czarodzieja stał jego tekturowy odpowiednik, mówiąc, gdy tylko ktoś wchodził do sklepu. Po chwili uspokoił się, zauważając, że nikt nie zwrócił na niego szczególnej uwagi.

Książka, a raczej cała ich seria, którą widział na wystawie stała na półce. Zaczął je oglądać, czytając fragmenty. Ku jego przerażeniu, książka opowiadała o JEGO życiu! Kilka faktów nie zgadzało się z prawdą, ale to i tak nigdy nie powinno się znaleźć w żadnej książce!!!

Gdy przeglądał już szósty tom, obok niego przeszło dwóch chłopców.

- Jeju, ale ja bym chciał być czarodziejem!

- Nooo, a ja chciałbym spotkać Harry’ego Pottera.

- Ale by było fajnie.

Rozmowa chłopców wmieszała się z hałasem w księgarni. Jednak tyle wystarczyło, by Harry zorientował się, gdzie dokładnie się znajduje. Świat mugoli… odkryli nas. O cholera.

Teraz wszystko złączyło się w jedną całość. Inne domki, wycieczki, papierowy Snape… i ta książka!

Z kamienną twarzą wziął do ręki ostatnią część i zaczął wetować. Doszedł do ostatnich rozdziałów i zabrał się za czytanie.

- CO??? Zabiłem własnego ojca? – szybko zamknął się, gdy stwierdził, że powiedział to głośno. Spanikowany zaczął rozglądać się wokół, sprawdzając, czy nikt nie usłyszał jego wybuchu. Ku jego nieszczęściu, dokładnie za nim stał chłopiec z fasolkami wszystkich smaków. Miał może z osiem lat, z czarnymi, roztrzepanymi włoskami i niebieskimi oczkami, które wyrażały szok. Harry widząc go musiał się lekko uśmiechnąć. Z jego szczuplutką sylwetką mógłby być jego młodszą wersją. Jego uśmiech stał się tajemniczy, gdy przystawiał palec do ust sygnalizując milczenie. Chłopczyk z otwartą buzią tylko pokiwał głową.

- Daniel!!! – brunet odwrócił się na dźwięk głosu matki, jednak, gdy odwrócił się, by pożegnać czarodzieja, tego już nie było.

***

Szedł ścieżką prowadzącą do wrzeszczącej chaty. Zastanawiał się, czy ją też zrekonstruowali. Zastanawiał się, gdzie dokładnie się znajduje. Powietrze było zupełnie inne niż w Anglii, ale równie dobrze mogłoby to być spowodowane wędrówką w czasie. Było też cieplej, słońce nie miało żadnych przeszkód, by oświetlać całe miasteczko. Powietrze było suche, za suche jak na Anglię.

Harry obejrzał się, czy nikogo nie ma w pobliżu, po czym rzucił na siebie zaklęcie kameleona. Po upewnieniu się, że nikt go nie zobaczy, rzucił proste zaklęcie lokalizacji.

O kurwa, jestem na Florydzie. To jest pieprzona Ameryka.

Skonfundowany, wszedł do wrzeszczącej chaty, która tylko na zewnątrz wyglądała podobnie. W środku było zupełnie inaczej. Tandetne podróby mebli smętnie stały, zniechęcając do zwiedzania.

Miał mieszane uczucia. Był przerażony myślą, że mugole poznają jego historię, jednak trochę mu ulżyło, że nie dowiedzieli się wszystkiego. A może myślą, że to fikcja? Że to zmyślony świat, w którym człowiek może się zatracić.

Nawet nie zorientował się, że wyszedł z chaty i skierował się do miasta. Dobra, koniec rozmyślań, czas znaleźć pieczątkę i wracać do siebie.

Zaczął chodzić po różnych sklepach, w poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki. Niestety, łatwiej mówić niż zrobić. Zrezygnowany, skierował się w stronę jeziora, gdy usłyszał swoje imię. Dla niepoznaki odwrócił się dopiero po paru sekundach. Przy kawiarni stały dwie kobiety. Pierwsza, ubrana w letnią sukienkę i wysokie obcasy, uśmiechała się do niego. Gdy zobaczyła, że ten na nią patrzy, pomachała do niego. Druga, białowłosa, siedziała przy stoliku. Jej wzrok był nieobecny, skierowany gdzieś na prawo od Harry’ego. Ubrana w zwiewną tunikę i buty na koturnie.

Niepewnie, podszedł do nich. Jego wzrok stał się czujny. Przygotowywał się na najgorsze.

- Harry, nie wstydź się nas, ja nie gryzę, przynajmniej nie przy ludziach. – powiedziała, mrugając oczkiem. Harry myślał, że jest szatynką, jednak dopiero, gdy podszedł bliżej, zauważył, że ma mnóstwo warkoczyków o najróżniejszej barwie brązu.

- Skąd mnie znasz?

- Oj Harruś, Harruś, ja wiem wszystko.

- Nie schlebiaj sobie, gdyby nie ja, nie wiedziałabyś nawet jak wygląda a co dopiero jakiekolwiek informacje o nim.

- Oj, cicho, dlaczego wszystko psujesz!

- Tylko stwierdzam fakt.

- Jak ja ci zaraz…

- Dobra, porozmawiamy później, młody słucha.

- Ty mi się teraz młodym nie będziesz usprawiedliwiać. – odfuknęła i odwróciła się tyłem do białowłosej. – No, Harry, a teraz konkrety. Znajdujesz się w Orlando na Florydzie, co już pewnie zdążyłeś zauważyć. Jest rok 2014, co oznacza, że przeniosłeś się 18 lat w przyszłość, ale to już tak na marginesie. Wiemy, z jakiego powodu tu jesteś. Ach, Syriusz…

- Dobra, przestań paplać, bo na targ cię wyśle. Trzymaj Harry – powiedziała, podając mu sygnet – gdy wrócisz do swoich czasów, znak powinien się pojawić. Nie będzie piekł tak jak poprzedni. Jednak proszę cię, nie zdejmuj go. Będzie cię chronił.

- Gdy będziesz gotowy, zacznie gadać o jakiejś tam przepowiedni, ale na razie nie przejmuj się tym. Masz jeszcze pięć stempelków do znalezienia. No, a teraz możemy powrócić do naszej kłótni?

- Harry, pamiętaj – powiedziała nieobecnym głosem białowłosa. Harry dopiero teraz się jej przyjrzał. Miała niebywałe, nieco przerażające oczy. Brak źrenicy, jedynie z złotą obwódką. Były skierowane gdzieś w miasto. Harry wywnioskował z tego, że jest niewidoma. Jednak gdy odezwała się, skierowała wzrok wprost na niego – nie ufaj nikomu.

***

Harry nie wiedział, co o tym myśleć. Bezmyślnie obracał na palcu pierścień, który dostał od nieznajomej. Nawet nie wiedział, jak się nazywały. Coś jednak kazało mu im zaufać. Nie wiedział jeszcze, co mu los zgotował…

***

Evan siedział właśnie w gabinecie Czarnego Pana, omawiając plany na najbliższą przyszłość. Już niedługo miał ujawnić się w czarodziejskim świecie. Na wpół słuchał monologu Lorda. Od pamiętnej walki w Sali treningowej, jego myśli zajmował pewien młodzieniec. Co go podkusiło, żeby próbować pocałować Czarnego Księcia? Idiota, idiota, IDIOTA!!!

Właśnie miał wstawać z zajmowanego miejsca, kiedy poczuł nieprzyjemne pulsowanie głowy. Jego zmysł zabójcy zareagował natychmiast. Błyskawicznie cofnął się pod drzwi, rzucając zaklęcie kameleona. W samą porę, ponieważ w miejscu, gdzie był przed sekundą, zaczęło pulsować zielone światło. Impuls energii przeszedł przez cały gabinet, po czym zniknął bez śladu. Gdy już wzrok przyzwyczaił się do otoczenia po oślepieniu, skierował się na niego. na środku pomieszczenia, na jednym kolanie, klęczał Czarny Książe…

11 komentarzy:

  1. Rozdział genialny nie moge sie doczekać następnego
    Mam nadzkej, że w najblizszych rozdziałach CZARNY KSIĄŻE wruci do szkoły nie moge sie doczekać zachowania Dropsa XD
    Pozdro i WENY

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam i mam MEGA uśmiech na twarzy. :D Ach... dwie nowe postacie. Może podpowiedź kto to? Pojawią się jeszcze? Mam nadzieję. Hahaha scena ze Snapem po prostu boska, a ten mały chłopiec?! Pewnie nigdy nie zapomni tego spotkania.
    Pozdrawiam i czekam na więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, jestem trzecia :)
    Wreszcie rozdział! Już nie mogłam się doczekać :3

    Jak zwykle - dobrze napisany.
    Serio, zdziwił mnie fakt, że znalazł się w Hogsmead... Coś musi być z tym związanego... :/
    Ten moment ze Snape'em mnie rozwalił.
    ,,Zabiłem własnego ojca?!" - lerzę. Całkiem serio :D
    Biedny chłopiec. Musiał przeżyć super szok.
    Floryda... Wiem, jest tam ten ogromny Park Harry'ego Potter'a. Podziwiam ludzi, że coś takiego zbudowali. Nawet atrapy budzą wspomnienia, jeśli przeczytało się książkę... :')
    Czemu Harry tak szybko wrócił?! :o
    Szkoda, że tak krótko, ale oczywiście rozumiem :)

    P.S. Ogromnej weny!

    P.S.: Extra gify! :3

    love.♥ 
    Infinity ∞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być bez tego:
      ,,P.S.: Extra gify! :3"
      Zła karta mi się otworzyła, wybacz xp

      Usuń
  4. Właśnie jestem na twoim profilu pierwszy raz i powiem ci jedno; Jesteś genialna panno Riddle. Właśnie o takim blogu marzyłam. Tom jako ojciec Pottera i Harry jako Czarny Książę. Niesamowity pomysł. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji i rozdziały.
    Życzę ci dużo weny. Pozdrawiam twoja najwierniejsza od teraz fanka Kate! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć!
    Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji na: http://timefliesfaster.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. JEEEEJJ!!!! Jest nowy rozdział!!! Nareszcie!!! Bo już jakiś czas temu zdążyłam wszystko przeczytać jeszcze raz.. ^.^' Ale i tak pobieżnie przejrzałam ostatni rozdział przed rozpoczęciem czytania tego, żeby sobie go trochę przypomnieć.. Echh... ^.^" W każdym razie...
    Podoba się, podoba.. Nie zawiodłam się, zdecydowanie. :D >.< (Tak w ogóle, to dzięki za odpowiedź na mój poprzedni komentarz.. To naprawdę miłe..) A skoro jesteśmy przy tym..
    PRZEPRASZAM CIĘ OGROMNIE, że dopiero teraz, wcześniej częściej tu zaglądałam, ale akurat czytałam inne blogi.. Wybacz.. Błagam..
    Nie mniej, OGROOOMIEEE mi się rozdział podoba i ma nadzieję na więcej..!! ;)
    Pozdrawiam serdecznie, OGROOOMUUU WEEENYYY życzę, CZASU i CHĘCI do dalszego pisania!!!
    Bye~!!
    ~Daga ^.^'

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    wspaniały rozdział, zaczyna się robić coraz ciekawiej, i ten tekturowy Snape i jego tekst boskie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, trochę minęło od ostatniego razu, ale zgodnie z obietnicą przeczytałam całość choć długo mi to zajęło mam nadzieję że nie masz mi tego za złe :) Początkowo trochę sceptycznie podchodziłam do początkowych rozdziałów i czułam że było wprowadzonych zbyt wiele wątków naraz w tak krótkim tekście. Jednak im dalej czytałam opowiadanie nabierało smaku choć w dalszym ciągu uważam że rozdziały są zdecydowanie zbyt krótkie. Jestem nawet ciekawa " związku" Harry'ego z Evanem choć zauważyłam że bardziej skupisz się na głównej fabule niż romansie :) Dziękuję ci raz jeszcze za skomentowanie mojego bloga i życzę Ci naprawdę dużo weny bo z nią naprawdę bywa różnie i zapraszam wkrótce na kolejny rozdział mojego opowiadania http://voldarry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nein, nein, nein!!!
    Po pierwsze: powietrze na Florydzie nie jest suche. Tam mają baardzo gorąco i WILGOTNE powietrze.
    A nawet gdyby było suche... Skąd miałby akurat wiedzieć, że to Floryda a nie np. Teksas, Kalifornia, Luizjana...?
    Zresztą Nevermind...

    PS.Twoje opko znalazło się tutaj:
    http://przyczajona-logika.blogspot.com/2015/06/sto-osiemdziesiat-apostrofow-czyli.html?m=1
    Serdecznie zapraszam xD
    Karolcia

    OdpowiedzUsuń